środa, 13 października 2010

Rozdział 2

-Twoi rodzice... mieli wypadek samochodowy. Leżą teraz w szpitalu w ciężkim stanie.
- Słucham?! Jak to się stało?
- Jeśli możesz to przyjedź jak najszybciej do szpitala.
    Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Szybko się ubrałam i pobiegłam na zewnątrz. Zamówiłam taksówkę , która przyjechała w sekundzie. Podczas drogi rozmyślałam jak to się mogło stać. A co z Justinem ? Przecież on także jechał z rodzicami. Dlaczego lekarz o nim nic nie wspomnął? Byłam cała zdruzgotana. Nie wiedziałam jak mam się zachować wobec lekarza oraz rodziców. To było dla mnie straszne , nie mogłam uwierzyć , że moim rodzicom mogło się coś stać. Jak to się stało? Dlaczego? Dlaczego właśnie teraz ? Dlaczego w dzień moich urodzin? Dlaczego to w ogóle się zdarzyło? Te pytania nie dawały mi spokoju.
    Po pewnym czasie byliśmy już pod szpitalem. Wybiegłam z taksówki i szybkim truchtem poszłam do szpitala. Gdy już tam byłam , zapytałam się o moich rodziców. Pokierowano mnie do sali 234.Z pośpiechu nie mogłam znaleźć sali. Nagle wpadłam na jednego z lekarzy...
- Upss... Przepraszam, nie wie pan gdzie mogę znaleźć salę 234? -zapytałam.
- Jesteś córką państwa White?
- Tak. - potwierdziłam.
- Proszę ze mną.
  Poszłam za lekarzem . Weszłam do jednego z gabinetów. Usiadłam w wygodnym fotelu a doktor zaczął wyjaśniać mi jak to się stało.
   Okazało się , że moi rodzice dobili samochodem w drzewo i są w bardzo ciężkim stanie. Można powiedzieć , że walczą o życie i szanse są małe. Podobno Justin był w lepszym stanie. Zapytałam doktora czy mogę ich zobaczyć. Lekarz poprosił abym do rodziców na razie nie szła , ale jeśli chcę zobaczyć się z bratem to oczywiście mogę do niego iść. Zgodziłam się. Poszłam do sali , w której leżał.Gdy weszłam do sali on akurat spał. Usiadłam na krzesełku i czule się na niego patrzyłam. Po dłuższej chwili , Justin obudził się .
- Jassie...- powiedział cichutko.
- Słucham Cię .
-Ja , ja boję się.
- Czego się boisz?
- Boję się , że zostanę sam .
- Justin... Nigdy nie będziesz sam. Masz mnie i rodziców.
- Ale rodziców nie ma.
- Nie długo przyjdą...
Nie umiałam kłamać . Czułam to , że oni... Że ich już nie będzie. Z tego co powiedział lekarz , nie było już dla nich właściwie sama. Jednak cały czas miałam nadzieję , że oni powrócą do zdrowia. Justin od razu zauważył, że coś kręcę.
- Mówisz prawdę?- zapytał.
- Nie umiem Ci teraz powiedzieć czy będą żyli czy nie! - krzyknęłam.
-Dlaczego na mnie krzyczysz?
- Justin! Ja boję się tak samo jak ty , że możemy ich stracić , ale musimy sobie jakoś radzić.
- Obiecasz mi , że jak ich nie będzie to zawsze ze mną będziesz?
- Obiecuję!
Justin mocno mnie przytulił. Czułam , że traktuje mnie teraz jako jedyną osobę , na którą może liczyć. Z resztą tak było. Do sali wszedł doktor , poradził mi abym pojechała do domu. Nie chciałam się zgodzić , nie chciałam być teraz sama w domu ...
  Wpadłam na pomysł aby przenocować u Britney.Tylko czy ona się zgodzi ? No cóż warto spróbować. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Britney. Po pewnej chwili , odebrała.
-Halo?
-Cześć! Wiesz nie wiem czy wypada mi o to prosić , ale czy mogłam bym dzisiaj u Ciebie nocować?
- A co się takiego stało?- zapytała zdziwiona.
-Wiesz, moi rodzice z Justinem są w szpitalu , a ja nie chciałabym być sama w domu...- wyjaśniłam.
-Dobrze, przyjedź! A co się stało?
- Powiem Ci wszystko jak dojadę , to do zobaczenia!
   Włożyłam telefon do kieszeni i pożegnałam się z bratem. Dałam mu czułego rodzinnego całusa w policzek i wyszłam ze szpitala. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do przyjaciółki. Gdy dojechałam, zapukałam do drzwi. Britney otworzyła i zaprosiła mnie na kolację. Podczas posiłku , wszyscy wypytywali mnie , co się stało , jednak ja nie chciałam o tym rozwiać. Po zjedzeniu udałyśmy się z Britney do jej sypialni.
   Miałam nadzieję , że Britney będę mogła się wypłakać. To na pewno mi pomoże. Tylko czy ona to zrozumie? Czy tego nie rozpowie. Ona musi mi obiecać , że nikomu o tym nie powie. Pewnie zapyta się, czy Oscar też ma nic nie wiedzieć. Postanowiłam , że jemu powiem sama. Nie chcę , żeby dowiadywał się o takich sprawach od mojej przyjaciółki. Zresztą. Czy Britney jest moją przyjaciółką , której mogę wszystko powiedzieć? Przydała by mi się mama. Z nią zawsze mogłam o wszystkim porozmawiać. Gdy pomyślałam o mamie od razu łezka napłynęła mi do oka...
- Jess, wszystko w porządku? - zapytała Britney.
I teraz nastąpiła chwila prawdy . Mówić jej o wszystkim czy nie mówić ?  Czy ona przyjmie to normalnie i mi pomorze czy po prostu mnie wyśmieje?
Decyzja...
Tak. Powiem jej. Tylko jak ? Jak zacząć? To jest trudne. Ale... Czym ja się w ogóle przejmuję? Przecież moi rodzice żyją. Jeszcze żyją.
- Ja nie wiem jak sobie z tym radzić.- mówiłam- Moi rodzice leżą w ciężkim stanie w szpitalu.
- Ale z jakiego powodu?
- Mieli wypadek samochodowy!
-O , Boże! Co jak oni umrą. Co stanie się z tobą i Justinem?-zapytała przejęta.
- Nie wiem. Pewnie... Pójdziemy do domu dziecka...
- Nie to nie możliwe.
-Możliwe, nawet wiadome. Nie jestem pełnoletnia.
- No tak.
-A tak w ogóle , to jak skończyły się moje urodziny? -zapytałam.
   Kompletnie zapomniałam o tym , że wyszłam z przyjęcia .
- Dobrze. Powiedziałam wszystkim gościom , że musiałaś wyjść i koniec imprezy.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
- To co idziemy spać ?
-A tak. Już, już. Poczekaj dam Ci pidżamę.- powiedziała Britney.
Britney dałam mi koszulę nocną.
-Jak chcesz możesz ją zatrzymać.- powiedziała.
-Nie,przecież mam swoje. A po za tym , to pewnie była droga.
-No jak chcesz.
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam odprężającą kąpiel i ubrałam koszulę. Gdy wyszłam z łazienki  Britney leżała już w łóżku.
- Śpimy razem? - zapytała.
  Kiwnęłam głową , na znak "tak" i wparowałam pod cieplutką kołderkę.
- Dobranoc. - powiedziałam.
-Miłych snów.
______________________
Jak przeczytałeś , rozdział i Ci się spodobał koniecznie napisz komentarz i dodaj się do obserwujących.


W komentarzu wyraźcie swoją opinię na temat bloga! ( Tak , wystarczy "super" lub jak Wam się nie podoba to "głupie")

[ Dodałam w środę , więc w Czwartek już nie dodaję. ]

3 komentarze:

  1. No super.;)
    Tylko szkoda, że rodzice umrą.;(

    Zapraszam do mnie, nowy rozdział.;*
    http://wonderful-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooskie <3
    Pisz pisz xo

    By: Zakręcona ^^

    OdpowiedzUsuń